Bolesław I "Wysoki, Przystojny" Piast (urodzony w 1127 roku, zmarł w Leśnicy, 7 lub 8 grudnia 1201 roku) herb

Syn Władysława II "Wygnańca" Piasta, księcia-seniora krakowskiego, księcia śląskiego i Agnieszki Babanberg, córki Leopolda III "Świetego" Babenberga, margrabiego Austrii.

Książę śląski od 1163 roku do 1172 roku, książę Dolnego Śląska od 1172 roku do 1179 lub 1180 roku, od 1080 lub 1190 roku do 7 lub 8 grudnia 1201 roku, książę legnicki i wrocławski od 1179 lub 1180 roku do 1080 lub 1190 roku, książę Opola od 1201 roku do 7 lub 8 grudnia 1201 roku, książę głogowski od 1177 roku do 1185 roku, książę otmuchowski od 1201 roku do 7 lub 8 grudnia 1201 roku.

Poślubił w 1142 roku Zwienisławę Rurykowicz (zmarła między 1155 rokiem a 1160 rokiem), córkę Wsiewołoda II Olegowicza Rurykowicza, wielkiego księcia kijowskiego i Marii Mścisławicza Rurykowiczównej, córki Mścisława I Fiodora Haralda "Wielkiego" Rurykowicza, księcia kijowskiego. Około 1160 roku poślubił Krystynę (urodzona przed 1150 rokiem, zmarła 23 lutego między 1204 a 1208 rokiem), niemiecka hrabiankę.

Po objęciu w 1138 roku rządów zwierzchnich w Polsce przez ojca uczestniczył w jego rozgrywkach politycznych z macochą, księżną-wdową, Salomeą. Elementem tych rozgrywek był sojusz Władysława z księciem kijowskim, Wsiewołodem Olegowiczem, wzmocniony zawartym w 1141 roku małżeństwem Bolesława z córką księcia Kijowa, Zwinisławą. W 1145 roku Bolesław brał udział w walkach na Rusi, wspierając teścia w nieudanej wyprawie na Halicz. W następnym roku z polecenia ojca werbował na Rusi oddziały Połowców i Rusinów, które miały wesprzeć go w ostatecznym, jak mu się zdawało, pokonaniu młodszych braci (Bolesława IV "Kędzierzawego" i Mieszka III "Starego"). Rachuby księcia zwierzchniego zawiodły i w 1146 roku, pokonany przez braci i możnych, wraz z żoną zbiegł się do Niemiec. Na wygnaniu znalazł się także Bolesław i jego brat, Mieszko "Plątonogi". Rodzina pobitego seniora osiadła w ofiarowanym jej przez króla niemieckiego, Konrada III, Altenburgu. Niemiecki władca w lecie 1146 roku podjął wprawdzie interwencję na rzecz Władysława, ale zaabsorbowany planowaną wyprawą krzyżową zadowolił się złożeniem hołdu przez książąt polskich i obietnicą poddania się arbitrażowi.

Już od roku 1146 wszyscy trzej synowie Władysława "Wygnańca" ponosili konsekwencje postępowania ojca i, chcąc nie chcąc, mu­sieli żyć na obczyźnie, gdzie upłynęły im młode lata. W chwili katastrofy politycznej ojca liczył około dwudziestu lat i jeszcze w okresie rządów księcia Wladysława w Krakowie został ożeniony z ruską księżniczką Zwimsławą, córką księcia kijowskiego Wsiewołoda Olegowicza. Gody weselne Bolesława nie przypadły na najlepszy okres. W roku 1142, gdy przywieziono oblubienicę do Krakowa, już toczyły się walki Władysława z młodszymi braćmi i już wtedy książęta ruscy, idąc na pomoc Władysławowi, najechali Mazowsze i złupili Czersk, a stąd potem zapuścili swe zagony daleko w ziemię sandomierską i doszli aż do brzegów Pilicy na zachodzie. W zamian za tę pomoc Władysław wysłał w kilka lat potem w 1145 roku znaczny oddział pod wodzą najstarszego syna Bolesława, który miał wspomóc księcia kijowskiego w walce przeciw Włodzimierzowi, księciu halickiemu.

Zawarte pod kątem interesów dynastycznych małżeństwo nie mogło jednak uratować tronu polskiego dla Władysława. Synowie wraz z ojcem musieli podzielić wygnańczy los i żyć tą samą co on nadzieją, że wreszcie kiedyś znowu będą mogli powrócić do ojczyzny jako jej władcy. Takie ambicje wpajała zawsze synom dumna i żądna władzy matka Agnieszka, która, pochodząc z ce­sarskiej rodziny (jej dziadkiem był cesarz Henryk IV, a król Kon­rad III przyrodnim bratem), wielkie pokładała nadzieje w niemieckich władcach. Nie doczekała się jednak powrotu do Polski. Zmar­ła - jak wiemy - w Niemczech i została pochowana w klaszto­rze w Pforcie.

Młodzi Władysławowicze przystosowali się z wolna do zmienionych warunków życia. Z językiem kłopotów nie mieli, bo Agnieszka, która robiła wszystko, by nie ulegli wpływom polst Im, z pewnością się o to postarała. Po przybyciu do Niemiec pierw szym celem wędrówki Władysława był zamek w Kaynie w Sahnii, gdzie też dotarł na wiosnę 1146 roku. Ani przypuszczał wów­czas, że spędzi tam nie kilka tygodni czy miesięcy, jak zamierza), lecz wiele lat.

Najstarszy jego syn, Bolesław, obdarzony przez naturę wielkim wzrostem i nadzwyczajną siłą, najczęściej gościł wraz z ojcem na dworze cesarskim bądź też liczne odbywał podróże. Najmłodszy zaś, Konrad, zwany "Laskonogim", przeznaczony do stanu duchow­nego, wychowywał się w klasztorze. Bolesław, zwany "Wysokim", największe mógł oddać ojcu usługi w wielkim dziele starań o utra­cony polski tron. Zarówno w akcjach dyplomatycznych, jak w zbrojnych wyprawach starał się zaskarbić sobie łaski cesarskie, aby tym bardziej zobowiązać cesarza do mediacji i interwencji w Polsce. Prawdopodobnie w pierwszych latach na wygnaniu zmarła żona Bolesława "Wysokiego", ruska księżniczka Zwinisławy pozostawiając dwoje dzieci - syna Jarosława i córkę Olgę. Zwło­ki jej zostały pochowane w klasztorze w Pforcie. Rychło jednak Bolesław ożenił się ponownie, przypuszczalni e za życia Konra­da III. Żoną Piastowicza została prawdopodobnie Krystyna, nie zaś Adelajda von Sulzbach, której istnienie w świetle źródeł jest wątpliwe.

Nie jest wykluczone, że brał on udział w wyprawie cesarza Fryderyka "Barbarossy", gdy ten wtargnął do Polski w roku 1157, A jeśli tak, to chyba patrzył również na upokorzenie swych stry­jów.

Bolesław towarzyszył Konradowi w krucjacie, zwiedzając po drodze do Palestyny Konstantynopol. Po śmierci króla w 1152 roku syn Władysława wstąpił na służbę do jego następcy, Fryderyka I "Barbarossy". Towarzyszył mu w wyprawie włoskiej zakończonej koronacją cesarską w 1155 roku, a w 1162 roku podczas kolejnej interwencji we Włoszech pod murami Mediolanu miał nawet pokonać w pojedynku wyjątkowej postury rycerza włoskiego, czym "zdobył wielką rycerską sławę".

Interesy Bolesława "Wysokiego", jak i in­teresy polityczne jego ojca ściśle się wiązały z potęgą Hohenstaufów. Od Fryderyka zależała możliwość restytuowania tronu i u. i dania wygnańcom ich ziem, nic więc dziwnego, że Bolesław Wy­soki zabiegał o względy cesarza. W styczniu 1155 roku przebywał w Rivoli, gdzie występował jako świadek w akcie nadania jakiegoś przywileju przez Fryderyka I. Był też zapewne obecny w czasie uroczystości koronacyjnych Fryderyka I w Rzymie. W roku 1158, a zatem krótko przed śmiercią ojca, wyprawił się Bolesław wraz z armią cesarską do Italii, walcząc po stronie Hohenstaufa głównie z mediolańczykami, którzy gotowi byli podburzyć cały kraj prze­ciw cesarzowi.

Z tych czasów pozostała w pamięci ludzkiej legenda, którą kronikarze przekazali potomności. Walcząc mianowicie pod mura­mi Mediolanu, miał stoczyć Bolesław krwawy pojedynek z jednym z najbardziej groźnych wojowników mediolańskich. Notuje ów pojedynek kronika legnicka; jego opis znajdujemy również u na­szych późniejszych dziejopisów - Jana Długosza i Marcina Kro­mera. Otóż gdy ów niebezpieczny hareownik mediolański, wystę­pując przed mury miasta, wyzywał co dzielniejszych rycerzy z ce­sarskiego obozu i kładł trupem wszystkich śmiałków, wówczas Bolesław, rozgniewany przechwałkami mediolańczyka, przyjął wyzwanie, nie bacząc na wielkie niebezpieczeństwo. Dla obu stron było to ciekawe widowisko, aczkolwiek w obozie cesarskim szem­rano, że Bolesław bez wiedzy i rozkazu cesarza tak się lekkomyśl­nie naraża, bo w razie przegranej wielki przyniósłby wstyd oble­gającym. Pojedynek toczył się na śmierć i życie, mediolańczyk walczył zaciekle, ale gdy zbyt pochopnie zaatakował Bolesława, ten zdołał uniknąć śmiertelnego ciosu i sam w odwecie tak silnie ugodził kopią przeciwnika, że ,"ów olbrzym, śmiertelną odebraw­szy ranę, wypadł z siodła i omdlał". Wówczas Bolesław lekko ze­skoczył z konia, zgodnie z ówczesnym obyczajem dobił olbrzyma i zdarłszy mu zbroję, pozostawił martwe zwłoki na pobojowisku. Ten odważny czyn na oczach armii cesarskiej wzbudził powszech­ny zachwyt i sam cesarz, gdy mu Bolesław doręczył trofea, nie mógł ukryć zadowolenia. Wprawdzie zganił go potem za zbytnią porywczość, ale za odwagę obdarzył hojnymi podarkami.

Po zakończeniu wyprawy włoskiej cesarz pragnął wynagro­dzić Bolesława za jego usługi, a także wzmocnić swoje wpływy na wschodzie, gdy więc nadarzyła się okazja interweniowania w sprawach Polski, cesarz nie szczędził trudu, by zorganizować nową wyprawę i znowu powtórzyć sukces z roku 1157. Książęta polscy jednak nie chcieli dopuścić do ponownej klęski i dlatego postanowili rozwiązać problem wygnańców w drodze rokowań. Sytuacja polityczna uległa daleko idącym zmianom, odkąd zmarł książę Władysław, który był wszakże najstarszym z braci i jako senior mógł się prawnie domagać powrotu do władzy nad całym krajem. Synowie jego zaś byli już tylko młodszymi Piastowiczami, mającymi co najwyżej prawo do dzielnicy ojca, w tym wypadku do Śląska.

Posłowie cesarza Fryderyka I, wyprawieni do Krakowa w tej sprawie, zarzucali książętom polskim, że przez tyle lat odmawiali powrotu rodzonemu bratu, a teraz nadal pragną, "aby jego syno­wie po obcej tułali się ziemi". Na te zarzuty młodsi synowie Krzy­woustego odpowiedzieli, że obawiali się wichrzenia Władysława, lecz synom jego pragną okazać swe uczucia i oddać dzielnicę ojca, czyli Śląsk, w ramach wrocławskiej i lubuskiej diecezji, tzn. w granicach z roku 1146, wraz z Ziemią Lubuską, ale bez Kłodz­ka. Do ostatecznych układów doszło w sierpniu lub wrześniu 1163 roku w Norymberdze.

Powrót synów Władysława nastąpił tegoż roku, a zatem już po śmierci rodziców. Dwaj starsi - Bolesław i Mieszko - objęli wyznaczoną im dzielnicę, natomiast najmłodszy Konrad nadal pozostawał w Niemczech, przygotowując się do stanu duchow­nego. Śmierć ojca w 1159 roku, legalizująca panowanie Bolesława "Kędzierzawego" w Polsce (zgodnie z testamentem Krzywoustego rządy zwierzchnie miał obejmować każdorazowo najstarszy przedstawiciel dynastii, a Kędzierzawy był następny pod względem starszeństwa), otworzyła Bolesławowi "Wysokiemu" drogę do powrotu do ojczyzny. Dzięki interwencji Barbarossy w 1163 roku Bolesław wraz bratem Mieszkiem powrócili do Polski i objęli władzę na Śląsku (przed wygnaniem była to dziedziczna dzielnica ojca), choć senior zastrzegł sobie władzę nad głównymi grodami w dzielnicy bratanków. W 1165 roku, wykorzystując jego zaangażowanie w wyprawę pruską, Bolesław i Mieszko, działając wspólnie, usunęli załogi książęce z grodów, czym pozbawili stryja bezpośredniego wpływu na sytuację na Śląsku. Wówczas Bolesław wydzielił Mieszkowi ziemię raciborską. Jednak Mieszko, nie zadowalając się niewielki dzielnicą, wraz z synem Wysokiego, Jarosławem, przy poparciu seniora, podjął w 1172 roku akcję zbrojną przeciw Bolesławowi. Pobity książę uszedł do Niemiec. Dzięki kolejnej interwencji cesarskiej książęta polscy musieli zgodzić się na jego powrót. Śląsk został jednak podzielony. Bolesław zachował władzę jedynie na Dolnym Śląsku, we Wrocławiu, własne księstwo utrzymał Mieszko "Plątonogi", zaś syn Jarosław otrzymał Opole. Sam zainteresowany musiał za uzyskaną pomoc uiszczać roczny trybut ze Śląska.

Prawdopodobnie Piastowicze nie podzielili między siebie Śląs­ka, lecz rządził całością sam Bolesław "Wysoki", który nie miał jed­nak władzy nad ważniejszymi ośrodkami, jak Wrocław, Głogów czy inne grody strzegące Odry. Od początku nie było zgody mię­dzy Bolesławem "Kędzierzawym" a jego bratankami. Senior podkreślał bowiem, że otrzymali oni Śląsk z jego łaski, bratankowi zaś twierdzili, że mają słuszne prawo po ojcu do całości Śląska a nawet do monarchii polskiej. Walki z pogańskimi Prusami i nie­udana wyprawa, w której poległ Henryk sandomierski w roku 1166, umożliwiły Władysławowiczom opanowanie spornych gro­dów na terenie Śląska i obsadzenie ich swymi załogami. Z kronik Kadłubka wynika, że Bolesław "Kędzierzawy" jako senior próbo­wał się temu przeciwstawić, ale "lwie szczenięta", tzn. śląscy bra­tankowie, potrafili najazd stryja odeprzeć (prawdopodobnie w ro­ku 1167 lub 1168).

W tymże samym czasie, kiedy Kazimierz "Sprawiedliwy" otrzy­mał po bracie dzielnicę sandomierską, upomniał się również o swój dział ze Śląska Mieszko "Plątonogi", a po nim zgłosili też pretensje do udzielnych terytoriów: Konrad jako najmłodszy brat Bolesława "Wysokiego" i Jarosław, najstarszy jego syn. Mieszko "Plątonogi" i Jarosław porozumieli się z Bolesławem "Kędzierzawym" i tak zdołali zaskoczyć Bolesława "Wysokiego", że musiał bez zwłoki opuścić wraz z rodziną Śląsk i u cesarza, podobnie jak ojciec, szukać po­mocy. Uszedł do Erfurtu, a jego zwolennicy czas jakiś bronili się w Legnicy, ale rychło ulegli i spalone miasto dostało się w ręce przeciwnika w 1172 roku.

Wygnanie Bolesława "Wysokiego" ze Śląska sprowadziło ponow­ną interwencję cesarza Fryderyka "Barbarossy". Nowy senior w Pol­sce w osobie Mieszka "Starego" z Wielkopolski zdołał zażegnać to niebezpieczeństwo - za cenę ośmiu tysięcy grzywien i ponowne oddanie Bolesławowi "Wysokiemu" Śląska powstrzymał on najazd wojsk niemieckich. Jednakże i Bolesław "Wysoki" musiał poczynić ustępstwa - wrócił do Wrocławia i Legnicy, lecz Racibórz prze­kazał bratu Mieszkowi, a synowi Jarosławowi oddał Opole w for­mie dożywocia. Poza tym za cesarską przysługę zmuszony był płacić doroczny trybut na rzecz Fryderyka ku zgorszeniu wszyst­kich innych Piastowiczów. Znaczną rolę w spisku przeciw Bole­sławowi "Wysokiemu" odegrały możnowładcze rody śląskie, jak chociażby syn Piotra Własta Swiętosława czy też wygnaniec Jaksa z Kopanicy. W wyniku interwencji cesarskiej ród Łabędziów zo­stał ze Śląska usunięty.

Jednakże i teraz Bolesław nie zrezygnował ze swych aspiracji Politycznych. Był prawdopodobnie równy wiekiem Mieszkowi "Staremu", sądził zatem, że po śmierci Bolesława "Kędzierzawego" w 1173 roku jedzie mógł pretendować do tronu senioralnego.

W roku 1177 Bolesław "Wysoki" został ponownie wygnany ze Śląska przez brata Mieszka "Plątonogiego" i syna Jarosława. Schro­ni się teraz nie w Niemczech, lecz w Krakowie u Kazimierza "Sprawiedliwego", który w tym czasie zdołał osiąść na krakowskim tronie.

Kazimierz jednak nie czuł się na siłach walczyć o ziemie Bolesława, poza tym zbytnie powiększanie potęgi Wysokiego, bądź co bądź najstarszego w rodzie, nie leżało zapewne w jego intere­sie. Zadowolił się tylko układami, w których wyniku Dolny Śląsk z Wrocławiem otrzymał z powrotem wygnany Bolesław "Wysoki", ale już bez Głogowa. Ten gród bowiem wraz ze znacznym obsza­rem nadano najmłodszemu z synów Władysława "Wygnańca", Kon­radowi, który dopiero teraz miał powrócić z Niemiec do Polski.

Na mocy tych układów Jarosław otrzymał Opolszczyznę pod warunkiem, że wstąpi do stanu duchownego. Mieszko "Plątonogi" zaś, nie mogąc nic wytargować od brata, dostał od Kazimierza "Sprawiedliwego" Bytom, Oświęcim i Siewierz, które potem weszły w polityczny związek ze Śląskiem, choć nadał przez stulecia nale­żały do diecezji krakowskiej.

Wiadomo, że Bolesław "Wysoki" brał udział w synodzie w Łę­czycy, gdzie zniesiono zasadę senioratu, ale po roku 1177 nie zgła­szał już nigdy pretensji do tronu krakowskiego, choć Mieszko "Sta­ry" wielkopolski oskarżał go o to. Zdołał jedynie powiększyć swe księstwo, włączając doń Głogów po śmierci najmłodszego z braci, Konrada, trudno jednak ustalić, w jakim nastąpiło to czasie. Wąt­pliwy jest również jego udział w bitwie pod Mozgawą. Uczestni­czył w niej jego syn Jarosław, ale jako stronnik stryja Mieszka "Plątonogiego", a nie ojca Bolesława.

W 1177 roku w Małopolsce doszło do buntu przeciw nowemu seniorowi, Mieszkowi "Staremu". W rezultacie księciem zwierzchnim został Kazimierz II "Sprawiedliwy". Pokonany Mieszko znalazł wówczas schronienie w Raciborzu, u swego śląskiego imiennika. Mieszko "Plątonogi" (działając znów w porozumieniu z bratankiem, Jarosławem) doprowadził do wygnania Bolesława ze Śląska. Ten udał się do Krakowa z prośbą o interwencję nowego seniora. Kazimierz poparł śląskiego wygnańca i doprowadził do ugody między książętami. Przekazał Plątonogiemu pograniczne kasztelanie małopolskie (zapewne Mikołów i Pszczynę) i Wysoki powrócił na Śląsk. Jego władztwo zostało uszczuplone o wydzielone księstwo głogowskie, które otrzymał powracający właśnie z Niemiec brat księcia, Konrad. Po jego śmierci (między 1180 a 1190 roku) Głogów powrócił do Bolesława. W 1180 roku Wysoki brał udział w zjeździe książąt piastowskich (połączonym z synodem prowincjonalnym) w Łęczycy, zwołanym przez Kazimierza "Sprawiedliwego".

W następnych latach Bolesław nie uczestniczył aktywnie w wydarzeniach politycznych. Przed śmiercią pogodził się ze zbuntowanym dotychczas synem, Jarosławem, który dzięki ojcu został w 1198 roku biskupem wrocławskim.

Mimo wyrzeczenia się swych aspiracji nie czuł się Bolesław bezpieczny nawet w okrojonym dziedzictwie śląskim, skoro w ro­ku 1198 wystarał się o bullę protekcyjną papieża Innocentego III, w której papież wprost domagał się od arcybiskupa gnieźnieńskie­go i wszystkich biskupów polskich, aby zapobiegali napastowaniu Bolesława przez innych książąt polskich. Tak zatem nie udało się Bolesławowi odzyskać tego, co raz na zawsze utracił jego ojciec. Nie został księciem seniorem, a tym bardziej nie dane mu było doprowadzić do zjednoczenia kraju, rozbitego na dzielnice i coraz większemu ulegającego rozbiciu.

Bolesław był dobrym administratorem. Zwiedziwszy wiele kra­jów i zapoznawszy się z organizacją innych księstw na zachodzie i południu Europy, starał się w swym własnym księstwie zapro­wadzić nowe formy rządzenia. Stąd historycy niemieccy zrobili z niego prekursora kolonizacji. Legnicę i Wrocław odbudował po pożarach, w samej zaś Legnicy, gdzie często przebywał, miał wy­stawić nowy okazały zamek książęcy. Obydwaj książęta śląscy, wychowani na dworze niemieckim a pokrzywdzeni przez swych współziomków, nasiąkali stopniowo kulturą niemiecką i w otocze­niu swym mieli także Niemców. Sam Bolesław jednakże, choć przybyszów, szczególnie z Flandrii i Niemiec, faworyzował, zwal­niając ich od posług i danin, otaczał się na Śląsku głównie Pola­kami. Zapoczątkował on długi ciąg książąt - dobrych gospodarzy. Działalność tę kontynuował potem jego syn i następca, Henryk "Brodaty".

Wzorów do naśladowania w gospodarce szukał Bolesław "Wy­soki" zwłaszcza w Saksonii, mającej rozwinięte górnictwo i ludzi obeznanych z budową szybów. Niektórzy historycy jemu właśnie przypisują sprowadzenie górników niemieckich do Złotoryi. Złoża złota występujące w tej okolicy z pewnością eksploatowano już wcześniej, ale Bolesław "Wysoki" starał się prawdopodobnie rozwi­nąć tę dziedzinę życia gospodarczego.

W związku ze zwiększeniem wydobycia złota i srebra możliwy był w tym czasie szybki rozwój mennictwa śląskiego. Książę mógł bardziej masowo wybijać brakteaty, które w pełni zaspokajały potrzeby lokalnego rynku śląskiego. Przynosiło to panującemu znaczne dochody, tym bardziej że często następowała ich wymia­na, a poza tym własna śląska moneta książęca podkreślała nieza­leżność księstwa śląskiego wobec reszty ziem polskich.

Po roku 1180 zresztą osobne monety wybijali obok Kazimierza "Sprawiedliwego" i Bolesława "Wysokiego" także Mieszko "Plątonogi" i Odon Mieszkowic w Wielkopolsce. W ten sposób na­wet w pieniądzu uzewnętrzniało się rozbicie Polski na odrębne dzielnice.

Również rozwój miast śląskich można powiązać z rządami Bo­lesława Wysokiego. Obok Walonów i Niemców osiedlali się wów­czas we Wrocławiu i Żydzi, skoro najstarszy nagrobek na cmen­tarzu żydowskim w tym mieście pochodzi z roku 1203.

Trzeba wreszcie wspomnieć o działalności Bolesława "Wysokie­go" na polu kościelnym. Popierał duchowieństwo i klasztory, fun­dował kościoły. Jednym z nich był kościół św. Mikołaja we Wro­cławiu, który zachował jeszcze ślady po swym fundatorze. Oto umieszczona nad głównymi drzwiami kościoła tablica kamienna głosi, że w roku 1175 został on wybudowany przez Bolesława "Wysokiego", pierworodnego syna Władysława.

Szczególnym jego poważaniem cieszył się zakon cystersów, ja­ko że wielce się zasłużył podniesieniem stanu rolnictwa. Hojności tego księcia zawdzięczają cystersi swe nadania w Lubiążu. W tym osiedlu nad Odrą znajdowała się rzekomo od niepamiętnych cza­sów mała świątynia pogańska. Około roku 1050 Kazimierz "Odno­wiciel" wybudować miał na tym miejscu kościół katolicki i osadzić przy nim kilku zakonników. Bolesław "Wysoki", widząc wielkie opuszczenie tego kościółka, sprowadził z Niemiec, z Pforty nad rze­ką Salą, kilkudziesięciu cystersów i nadał im w roku 1175 na wieczne czasy rozległe dobra ziemskie, zarówno w bezpośrednim sąsiedztwie świątyni, jak i w innych okolicach Śląska. Przywilej ów jest najstarszym dokumentem tego typu na Śląsku. Spisany na pergaminie, zawiera wiele interesujących danych, charakte­ryzujących ówczesną sytuację gospodarczą i polityczną Śląska, stosunki narodowościowe czy działalność pierwszego księcia śląs­kiego, Bolesława. Korzyści, jakie dawał przywilej cystersom, by­ły powodem wystawienia kilku falsyfikatów w wiekach później­szych.

Na wstępie, po inwokacji, książę uzasadniał swój krok tym, że "skutkiem szybkiego biegu czasu dni żywota ludzkiego przemijają jak cień i znikają jak dym, roztropną zatem jest rzeczą zaradzić zbawieniu duszy, której życie, jak wiemy, trwa wiecznie". Mając właśnie na celu zbawienie duszy, swojej, swoich ojców i powino­watych, nadawał książę zakonnikom wymienione w przywileju dobra. Nadania te, dawne i nowe, brał w opiekę w swoim imieniu i w imieniu następców. Ludziom wszelkiego stanu i pochodze­nia, Polakom czy Niemcom, którzy uprawialiby ziemię w posia­dłościach klasztoru lub w nich zamieszkali, osadzeni przez opata, gwarantował książę wolność na wieczne czasy, zobowiązując ich do pełnienia posług i składania opłat jedynie opatowi. Zwalniał ich od obowiązku budowania zamków i twierdz, uczestniczenia w wyprawach zagranicznych, świadczeń w postaci dostarczania podwód, bydła, żywności czy pieniędzy. Zobowiązywał ich jednak, by w razie potrzeby, gdyby nieprzyjaciel zagroził tym ziemiom, występowali na własny koszt - osadnicy pieszo, sołtys zaś kon­no - dla wspólnej obrony. Władzę sądową przekazano opato­wi, który przez swych sędziów, zarówno niemieckich, jak i pol­skich, miał wymierzać sprawiedliwość.

Dokument regulował także wiele spraw czysto praktycznych. W zakończeniu przedstawiony jest dokładny opis granic i włości zakonnych, po czym następuje imienny wykaz osobistości, które były obecne przy wystawieniu dokumentu. A zatem obok księcia Bolesława "Wysokiego" złożyli swe podpisy: Mieszko "Stary" ksią­żę wielkopolski i pan zwierzchni, syn Bolesława "Wysokiego" - Jarosław, Mieszko "Plątonogi" - brat Bolesława "Wysokiego" i wielu dostojników książęcych.

Przywilej ten może być dowodem, że Śląsk stanowił wówczas integralną część państwa polskiego, a książęta śląscy bezsprzecznie uznawali nad sobą władzę księcia seniora. Sprawował ją w tym czasie książę Mieszko "Stary" z Wielkopolski, który w roku nadania przywileju wstąpił na tron wielkoksiążęcy po swym starszym bra­cie, Bolesławie "Kędzierzawym". Ten stan prawny jeszcze wyraźniej podkreślił dokument z 26 kwietnia 1177 roku, w którym Mieszko, dux totius Poloniae, wobec wszystkich książąt swego kraju wy­rażał zgodę na to, by opat lubiąski Florentinus zamienił wieś na­leżącą do klasztoru cystersów a położoną na Śląsku. O książętach śląskich mówi się tam wyraźnie "ci książęta Polaków", podczas gdy księcia pomorskiego nazywa się Boguslaus, dux Pomeraniae. W tym czasie zatem Mieszko "Stary" uznawał Śląsk za podległą mu ziemię, a Piastowicze śląscy uważali się za książąt polskich, podle­głych władzy seniora.

W historycznej literaturze niemieckiej przedstawiano Władysławowiczów jako pierwszych germanizatorów tej dzielnicy, gdyż sprowadzali z Niemiec wielu osadników, nadawali im posiadłości ziemskie i liczne przywileje. W źródłach jednak nie ma na to wystarczających dowodów. Wiadomo wprawdzie, że zarówno Bolesław, jak i jego brat Mieszko związani byli niewątpliwie z Niemcami trwałymi więzami w dziedzinie gospodarczej i kultu­ralnej, jednakże w polityce czuli się Polakami. Dowodem na to jest czynna rola piastowskich książąt polskich we wszystkich waż­niejszych wydarzeniach kraju. Posiadali oni nadal, tak zresztą jak inni Piastowicze, poczucie wspólnoty dynastycznej. Źródła podają np., że Bolesław Wysoki brał czynny udział w zjeździe łęczyckim w roku 1180, a kronikarz z XIV wieku, Piotr z Byczyny, pisze, że Bolesław "Wysoki" „wolał umrzeć niż dłużej znosić nędzę wy­gnania".

Po śmierci księcia Jarosława (22 marca 1201 roku) ziemia opolska wbrew mniemaniu niektórych historyków nie pozostała w ręku Piastów górnośląskich, lecz wróciła znowu do Bolesława "Wysokiego", który z tej racji uregulował nadania dla cystersów, uczynione przez zmarłego syna.

Bolesław "Wysoki" zmarł w kilka miesięcy po swym pierworod­nym. Znękany trudnościami politycznymi i domowymi nieszczę­ściami dokonał żywota w dniu 8 grudnia 1201 roku, a zatem w kil­ka miesięcy po Jarosławie, w 75 roku życia, a w 38 roku panowa­nia na Śląsku. Przed śmiercią musiał jeszcze przeboleć stratę swych trzech synów z drugiego małżeństwa, z Krystyną, pozostał zatem jako spadkobierca młodszy Henryk, zwany Henrykiem I lub też "Brodatym". Zwłoki księcia złożono w kaplicy klasztornej w Lubiążu.

Bolesław "Wysoki" odegrał w dziejach Śląska ważną, choć dla Polski wielce negatywną rolę, za jego czasów bowiem rozpoczął się proces uniezależniania się Śląska od reszty Polski i ugrunto­wywania się wpływów niemieckich. Zakonników sprowadził Bo­lesław do Lubiąża z Pforty nad Salą, gdzie została pochowana jego matka, a także jego pierwsza żona Zwinisława, księżniczka ruska. Tu miały swoje źródło bliskie związki księcia z klasztorem w Pforcie. W tymże klasztorze pochowany został również naj­młodszy syn księcia Bolesława, Jan, zmarły przed rokiem 1163 jako dziecko.

Nic zatem dziwnego, że po śmierci tam właśnie, w Lubiążu, przed głównym ołtarzem, spoczęło ciało dobroczyńcy mnichów lubiąskich. Tam też do czasów ostatniej wojny światowej przetrwał nagrobek wykuty w kamieniu z postacią księcia wyrzeźbioną w brązie. Jednakże ten nagrobek nie był pierwszym pomnikiem, ufundowanym ku czci Bolesława Wysokiego. Już sto lat temu zau­ważono, że na płycie pomnika księcia Konrada żagańskiego (w 1304 roku) zachowały się ślady rytego rysunku, przedstawiającego postać sto­jącą z mieczem i tarczą, na której odczytać można ślad orła he­raldycznego. Była to niewątpliwie płyta poświęcona dawno zmar­łemu władcy z książęcego rodu. W wieku XIII i XIV zdarzało się, że gdy na miejsce starego pomnika wystawiano nowy, wówczas stary traktowano jako budulec. Tak zatem postąpiono prawdopo­dobnie z pomnikiem Bolesława Wysokiego, w czasie gdy w począt­kach XIV stulecia ufundowano mu nowy. Stary rozebrano wów­czas, a materiał w postaci kamiennych płyt zużyto do innych pomników. Na potwierdzenie tej tezy warto przytoczyć fakt, że w Lubiążu poza przedstawicielami linii głogowskiej nie został po­grzebany w XIII stuleciu żaden panujący książę śląski poza Bole­sławem "Wysokim".

Chociaż kamienna płyta przetrwała do naszych czasów w ca­łości, to jednak wyryty na niej rysunek zachował się w tak ma­łych fragmentach, że pewnych detali, jak np. partii głowy, nie da się już zrekonstruować. Na podstawie tego, co ocalało, można stwierdzić, że pośrodku prostokątnej płyty umieszczona była sto­jąca postać; z górnej partii ciała zachowały się jedynie zarysy obu ramion, zgiętych w łokciach ku środkowi. Lewa ręka podtrzymy­wała zapewne miecz i tarczę, które znajdują się po prawej stronie płyty, przy lewym boku. Z fragmentów drobnych linii poniżej tar­czy można odtworzyć zarys miecza w pochwie, z dolnych partii - zarys końca stóp i dolną krawędź płaszcza.

Mówiąc ogólnie, możemy stwierdzić, że na płycie nagrobka, umieszczonej pośrodku prezbiterium kościoła przed głównym oł­tarzem, przedstawiony był książę Bolesław Wysoki w pozycji sto­jącej i w ubiorze odpowiadającym jego stanowi. Pierwotny pom­nik powstał prawdopodobnie w pierwszej połowie XIII wieku, a jego fundatorem był syn Bolesława "Wysokiego", książę Henryk "Brodaty".

Podobnie jak jego ojciec, otaczał on wielką opieką klasz­tor cystersów w Lubiążu i tam początkowo zamierzał założyć ne­kropolę swego rodu, jako że tam właśnie pogrzebano jego mało­letnie dzieci: Bolesława, Agnieszkę i Zofię, a także znalazł miejsce swego spoczynku ów sławny rycerz Peregryn z Wiesenburga, któ­ry własnym ciałem zasłonił i ocalił księcia Henryka I w czasie napadu spiskowców w Gąsawie w 1227 roku.

Po upływie wieku wystawiono księciu Bolesławowi "Wysokie­mu" drugi bardziej kunsztowny pomnik w tym samym miejscu. Zachował się on zarówno we wcześniejszych rysunkach i opisach, jak również w postaci oryginalnej płyty nagrobkowej z napisem w języku łacińskim.

W dawnych wiekach umieszczano niekiedy, niezależnie od na­pisu na płycie nagrobnej, drugi na specjalnej tablicy drewnianej. Taka tablica istniała zapewne i przy nagrobku Bolesława Wyso­kiego. Wspomina o niej Cureus w swej kronice, wydanej w 1571 roku (Gentes Silesiae Annales), ale w czasach Schickfussa (Schle­ńsche Chronik, II, 1625, s. 10) już ona zaginęła. W XIV stuleciu jakiś mnich odpisał z niej wiersz, który tu cytujemy w prze­kładzie:

Jemu równy nie był żaden z książąt polskich
w ludzkości, wiedzy i rozumie.
Z tego miejsca, gdzie niegdyś czczono diabła,
Chrystusowi świątynie wystawił,
z czego ma chwałę na wieki.

Bolesław I "Wysoki" nie odniósł sukcesów w polityce. Od momentu powrotu na Śląsk w 1163 roku jego władza książęca tylko się kurczyła. Nie udało się wprowadzić w dawnej dzielnicy ojca silnych rządów. Osłabiony walką z bratem Mieszkiem i synem Jarosławem dwukrotnie tracił panowanie nad Śląskiem, a fakt, iż panował aż do 1201 roku zawdzięczać mógł nie własnej energii czy sile, lecz pomocy Kazimierza Sprawiedliwego. Mimo że znał rycerskie rzemiosło, nie wykazał się zdolnościami dowódczymi, o czym świadczą łatwo ponoszone porażki w konfrontacji z bratem Mieszkiem. Przegrawszy w polityce, odniósł jednak wiele sukcesów na polu gospodarki. Sprowadzał i wspierał osadników z Niemiec i Czech, kolonizował nowe obszary poprzez przygotowanie do zasiedlenia obszarów leśnych, zainicjował także wydobycie złota w Złotoryi. W ścisłym związku z podjętą akcją pozostaje dokonana w 1175 roku fundacja klasztoru cysterskiego w Lubiążu. Mnisi przybyli na Śląsk z niemieckiej Pforty, klasztoru, z którym bliskie związki łączyły ojca i matkę Bolesława. W krótkim czasie Lubiąż stał się nekropolią śląskich Piastów, w tym samego księcia. Był dwukrotnie żonaty. Pierwszą żoną była wspomniana Zwinisława, z którą ożenił się w 1141 roku. Owocem tego związku był syn Jarosław i córka Olga. Po śmierci małżonki, jeszcze na niemieckim wygnaniu, ożenił się powtórnie z Krystyną, kobietą nieznanego pochodzenia. Z licznego potomstwa z tego związku w dzieciństwie zmarli: Jan, Władysław, Adelajda, Zbysława oraz Berta. Spadkobiercą okazał się Henryk I "Brodaty", który po śmierci rodzonych braci: Bolesława i Konrada, oraz przyrodniego, Jarosława, objął po śmierci ojca rządy we Wrocławiu.


Żródła:

"Książęta piastowscy Śląska" - Zygmunt Boras